aaa4
HP member
Dołączył: 03 Sty 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 9:47, 04 Lip 2017 Temat postu: lilki |
|
|
zwal pazia, ktory wlasnie przechodzil. Z roztargnieniem uswiadomil sobie, ze jego twarz czesto widuje w tej czesci korytarza, choc nie mogl dojsc przyczyny, dlaczego to dziecko mialoby spedzac tutaj tyle czasu. Kiedy chlopiec rozpoznal wzywajacego go uzdrowiciela i domyslil sie, ktorymi drzwiami wyszedl, zbladl.To nieslychane - kwasno pomyslal Devan. - Czy jest ktos, kto by sie o nia smiertelnie nie obawial?
-Potrzebuje gonca, ktory zanioslby krolowej wiadomosc, najlepiej kuriera-
-herolda, poniewaz tylko taki odszukaja, nie strawiwszy godzin na poszukiwanie.
A nowina nalezy do pilnych.
Paziowi zadrzaly usta.
-Lady-herold? - powiedzial niepewnym glosikiem. - Czy ona... umarla?
-Panie Swiatla, nie! - Devan przylapal sie na tym, ze po raz pierwszy od wielu dni ma ochote wybuchnac grzmiacym smiechem. Potrzasnal dzieckiem, usmiechajac sie od ucha do ucha. - Prawde powiedziawszy, szukajac dla mnie poslanca, rozglos te nowine na cztery strony swiata! Talia jest i pozostanie z nami. I, w samej rzeczy, wkrotce bedzie cieszyc sie dobrym... znakomitym zdrowiem!
JEDENASTY
Niczym niezmacona radosc Dirka nie mogla trwac [link widoczny dla zalogowanych]
dlugo. Wkrotce przypomnialy o sobie obowiazki, ktore byly wazniejsze nawet od osobistego szczescia. Jedynie Talia wiedziala, co wydarzylo sie w stolicy Ancara i czego nalezy sie spodziewac. Niebezpieczenstwo wisialo nad Valdemarem, a jedynie ona mogla powiedziec, jak bylo wielkie. Gdy nieco otrzezwieli, Dirk rzekl wolno:-Orthallen nie byl jedynym wrogiem.
Jej twarz nie mogla juz byc bielsza, jednak szerzej otworzyla oczy, w ktory okraglily sie ogromne zrenice.
-Nie... jak dlugo... bylam...
-Kiedy sprowadzilismy ciebie? Pozwol, niech pomysle...
-Zatopil sie w myslach. Dwa dni lezal nieprzytomny, a potem przez szesc dni dreczyl go bol glowy. - Dokladnie osiem dni. - Zastanowil sie nastepnie nad tym, co od niej uslyszal.
-Jestesmy w siedzibie lorda Faltherna, nad sama granica.
-Selenay?
-Devan poslal juz po nia. Dreczy cie bol...
-Nie ma wyboru, wiesz przeciez. - Zdobyla sie na blady usmiech. - Ja...
To, co miala powiedziec, calkiem wylecialo jej z glowy, bo w tym momencie
drzwi otworzyly sie z hukiem i wbiegla [link widoczny dla zalogowanych]
rozpromieniona Selenay.
-Sama widzisz, Wasza Wysokosc. - Na jej piety nastepowal Alberich. - Uslyszalas ode mnie szczera prawde. - Dirk ze zdumieniem stwierdzil, ze wyraz twarzy starego fechmistrza jest niemal wiernym odbiciem radosci malujacej sie na obliczu krolowej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|